Starodawnych zabawek czar
Z ofert Muzeum Ziemi Sokólskiej skorzystać zawsze warto. Pani Ola Pluta i Edyta Głowa zdążyły przyzwyczaić nas do dobrego smaku i zwyczajnej gościnności. Na zawsze zapamiętamy wspólne wyplatanie pojasów, kolędowanie w nastrojowych, muzealnych wnętrzach, czy malowanie jaj wielkanocnych. I oto kolejne zaproszenie, tym razem na wystawę zabawek ludowych Marka Szyszko z Chwaszczewa.
Na ścianach powiększone archiwalne zdjęcia. Solidne fundamenty miejskiego budynku zdradzają bynajmniej nie białostockie klimaty. Może to rynek w Lublinie? Na nim przekupka w stroju, który równie dobrze mógł należeć do kobiety z okolicznej wsi. Są też dzieci, chyba takie same na całym świecie. Biedne ale szczęśliwe, bawiące się czym popadnie, jeżdżące na prowizorycznych nartach, lepiące darmowego bałwana.
Pod czarno-białymi zdjęciami różnokolorowe, drewniane zabawki. Takie jakie sprzedawała biedna przekupka na lubelskim rynku. W przeciwieństwie do zniewolonych jedwabistymi gorsetami porcelanowych lalek epoki Wokulskiego są bardzo dynamiczne i swobodne. Fruwające motylki, tańczące pary wprawiane w ruch za pomocą niewielkich kółek i kija, kujący żelazo, piłujący drzewo i młócący cepem wieśniacy. Wystarczy tylko pokręcić miniaturową korbką, potrząsnąć, delikatnie popchnąć.
Zabawki z duszą, zupełnie inne od tych codziennych, niebiesko – różowych, cuchnących plastikiem i innymi sztucznościami podbiły nasze serca.
To był dobry wstęp do zabawy w małych rzemieślników. W kawiarni Lira czekały na nas wystrugane z drewna choinki za piątaka. Materiały do ich zdobienia były dostępne za darmo. Panie z muzeum pokazały nam też jak nadać nowe życie starej świątecznej pocztówce. Kupę śmiechu wywołały stare zabawy prowadzone przez instruktorkę z miejscowego domu kultury.
Naszą wyprawę podsumowaliśmy gofrem i pizzą przy muzyce retro w wytwornej restauracji Stara Szkoła.
Joanna Czaban